Rano obejrzałam w TVPInfo krótką rozmowę, która była komentarzem/wyjaśnieniem do wczorajszej informacji o finansowaniu fundacji J. Stępnia.
Jednym z rozmówców był A. Celiński (syn Tego Celińskiego? - chyba tak, podobny), drugim ktoś z portalu rebelya.pl. Tenże Celiński nic złego nie widzi w tym, że ogromne pieniądze publiczne dostawała od polityków fundacja, której prezesem jest były sędzia, a nawet przewodniczący TK.
Nic złego! Po prostu fundacja skupia takich FACHOWCÓW lub też takim zleca zadania, że im się należy. Po prostu się należy gigantyczny zarobek.
Nic złego w tym, że były sędzia TK angażuje się politycznie po tej stronie sporu, od której miał dofinansowanie. Czyli od polityków PO-PSL.
Nie wątpię, że w papierach zarówno fundacji jak i jej darczyńców wszystko jest w porządku. Tacy głupi to oni nie są aby iść na rympał. Chociaż możnaby sprawdzić - które wnioski były odrzucane, a które nie.
Celiński cynicznie stwierdza, że państwu i politykom zależy na uruchomieniu społeczeństwa obywatelskiego - stąd te możliwości finansowania różnych projektów z pieniędzy publicznych. No ale jak to zwykle bywa w takiej sytuacji - są równi i równiejsi. J. Stępień należy chyba ze swoją fundacją do najrówniejszych.
On - jako przedstawiciel społeczeństwa obywatelskiego! Albo Celiński - następny taki obywatel!
No i są równe i równiejsze projekty - najprostsze to szkolenia, szczególnie w instytucjach politycznych i publicznych. A rzeczywiste potrzeby lokalnych środowisk - nikogo nie obchodzą.
Tylko chyba zmiana prawa/przepisów o finansowaniu mogłaby poprawić tę sytuację. Patologiczną!
Zresztą w przetargach jest też nie lepiej. Ustawianie pod konkretnego odbiorcę.
To powinno być priotytetem w działaniach rządu. Przejrzystość życia publicznego. Czy to jest w ogóle możliwe?
Komentarze