ogrodniczka ogrodniczka
343
BLOG

Hiobowie naszych czasów

ogrodniczka ogrodniczka Film Obserwuj temat Obserwuj notkę 1


    Nie chodzę często do kina ale ostatnio obejrzałam dwa filmy: polski „Zerwany Kłos” i amerykański „Manchester by the sea”. I nieodparcie nasunęło mi się porównanie porównanie postaw dwóch bohaterów występujących w tych filmach, ojców, którzy stracili swoje dziecko. Takie współczesne cierpienie Hioba.


Zdaję sobie sprawę, że próbuję zestawiać filmy w rzeczywistości nieporównywalne, ale…


    W filmie polskim ojciec traci córkę – Bł. Karolinę, w filmie amerykańskim ojciec traci trójkę dzieci. W obu filmach ojcowie próbują zmierzyć się ze spotykającym ich nieszczęściem. Każdy z nich obwinia się o śmierć dziecka/dzieci, mimo że niewiele mogli zrobić aby zapobiec tym wypadkom. W „Zerwanym Kłosie” ojciec Karoliny jest zmuszony do ucieczki, w „Manchester by the sea” przypadkowa iskra z kominka powoduje tragedię.

W tym momencie drogi bohaterów rozchodzą się.

    Ojciec amerykański dostaje nowe zadanie życiowe – opiekę nad niepełnoletnim jeszcze synem swego niedawno zmarłego brata. Chce wywiązać się z zadania jak najlepiej ale ostatecznie konieczność życia w miejscu przeszłej tragedii zmusza go do ucieczki. Poddaje się.

    Ojciec polski, po przeżyciu traumy, powstaje. Symbolicznie powstaje z klęczek przy konfesjonale, gdzie od spowiednika dowiaduje się, że jednak śmierć jego dziecka może wydać dobre owoce w przyszłości. Żyje więc dalej w rodzinie, w pokoju ducha.


    Film polski – widać, że debiutancki w reżyserii. Ma trochę dłużyzn na początku – i jak dla mnie za dużo bliskich, powolnych ujęć twarzy bohaterów. Chociaż - w przypadku zbliżeń rosyjskich/ukraińskich żołnierzy - daje to efekt bardzo dobry. Gra aktorów – szczególnie mężczyzn – bardzo wyrazista. Muzyka przydałaby się czasem cichsza. Widać również, że jest to film niskobudżetowy ale to nie przeszkadza – sceny kręcone są głównie w plenerach przyrodniczych – tam też działy się tamte wydarzenia.

    Wymowa filmu – jednoznacznie optymistyczna. Śmierć – przejście do życia wiecznego, do spotkania kiedyś z bliskimi. To gwarantuje nasza wiara katolicka.

    Film amerykański – bardzo dobrze zrobiony, z doskonałym aktorem (dostał statuetkę Oscara). Muzyka też jest tu trochę zbyt nachalna. Chyba również nie był to film zbyt wysokobudżetowy (jak na warunki amerykańskie) – jest dużo ujęć w plenerze/na ulicy. Żadnych efektów specjalnych, czy wyścigów samochodowych lub strzelaniny. Parę bójek w knajpach dla żeglarzy/rybaków.

    Wymowa filmu – dla mnie niejasna. Z jednej strony bohater porządkuje sprawy zewnętrzne wymagające załatwienia, z drugiej – ucieka z miasta, w którym spotykanie byłej żony nie pozwoli mu na ostateczne rozliczenie się z nieszczęściem.


Oba filmy są smutne, oba emocjonalnie bardzo dobre.

W każdym z filmów są też oczywiście wątki poboczne, w polskim ważne, w amerykańskim dobrze rozbudowane.

Myślę, że oba filmy na pewno nie będą szybko przez widza zapomniane.



@ Eryk Cartman - nie ma mnie na fb więc odpowiem tu. Dla mnie też Manchester ok. 7/10, a Kłos 6/10 za przekaz pełen pokoju i za grę ojca bł. Karoliny.


ogrodniczka
O mnie ogrodniczka

Jestem, więc myślę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura